Rozmowy nie do końca kontrolowane - odc. 4 (Gość: Joanna Sajdłowska)

K : Dzisiaj druga część rozmowy z Joasią Sajdłowską.

J: Witam Państwa.

K: Ostatnio rozmawialiśmy o tym magicznym miejscu, które stworzyłaś i które dzięki tobie zaistniało, czyli o archiwum muzyki, archiwum historii można powiedzieć.

J : Archiwum radiofonii studenckiej

K : Dzisiaj chciałbym żebyśmy porozmawiali o pokłosiu tego co stworzyłaś.

Miałem wrażenie, że w pewnym momencie było ci mało i chciałaś trochę więcej.

J: Nawet nie chodzi o to, że było mi mało, tylko chciałam wyjść z tym co zawarte jest w archiwum do ludzi. A tak jak wspominaliśmy w ostatnim odcinku, zarówno kwestia praw autorskich jak i jakość niejednokrotnie zbyt słaba żeby ją prezentować oraz brak miejsc gdzie można to puszczać spowodowało pewne problemy. Teraz ta muzyka nie jest popularna w rozgłośniach. Mnóstwo ludzi się nią interesuje, ja się w tym środowisku obracam, więc jest mi to temat bliski.

Stanęłam w martwym punkcie. Okazało się, że mam w rękach coś fantastycznego ale nie za bardzo mam co z tym zrobić. Do archiwum przychodzili różni ludzie i zastanawialiśmy się co z tym zrobić, prowadziliśmy długie rozmowy. W pewnym momencie gościłam prezesa fundacji Studentów i Absolwentów AGH ,,Akademika”, który jest zarządcą naszych klubów AGH-owskich.

On się rozejrzał i bardzo mu się tu wszystko podobało. A ile razy ten klub byłby potrzeby,żeby coś puszczać ? Zapytał.

Propozycja dotyczyła koncertów, ludzi, wykonawców, poetów  którzy zaczynali w latach 70-80 tych, którzy teraz grają już inne rzeczy i nie są tak bardzo znani. Jednym słowem nasza koncepcja polegała na przeniesieniu archiwum w formie żywej na scenę.

Pod archiwum, pięć pięter niżej mieści się klub Gwarek na AGH. Miejsce bardzo przyjazne z klimatem, sceną, nagłośnienie czyli wszystko co trzeba mi było.

Zawsze chciałam robić koncerty. Chciałam młodych nauczyć słuchać muzyki na nowo, ponieważ uważam, że w tym jest wielka wartość. \

Z poezją śpiewaną jest tak, że my to wszystko nosimy w głowie tylko nie potrafimy tego wyrazić muzyką, słowami, wierszem.

Poeci, muzycy i ci którzy je aranżują, oni to robią za nas. I zdajemy sobie sprawę siedząc na takim koncercie, że oni wyrażaj to co nosimy w głowie. Dlatego trzeba łączyć, wykonawców z publicznością.

K :Zgadzam się z tobą i bardzo pięknie o tym mówisz.

Nurtuje mnie od dłuższego czasu skąd wzięła się nazwa scena ,,Pod Górniczą Lampą”.

J: Mamy wspaniałego mecenasa AGH.

Jakoś próbowałam połączyć nazwę z tym co ludzie kończący AGH chcą robić w życiu i równocześnie nawiązać do historii. Górnicze lampy to nie to samo co kiedyś.

Powtórzyłam to wiele razy w głowie i tak zostało ,,Pod Górniczą Lampą”

K: Jestem prze szczęśliwy, że to miejsce istnieje i dzięki tobie oprawione jest w fantastyczną otoczką. Jak już będzie można wyjść z domu na koncert to zabłądźcie koniecznie do ,,Gwarka” bo tam jest fantastycznie.

Wszystko jest pięknie i wspaniale,, ale uważam że scena ,,Pod Górniczą Lampą” powinna też wziąć pod swoje skrzydła młodych twórców, nie tylko tych starszych.

J: Organizator ma mnóstwo dylematów. Idea jest bardzo ważna, dlatego artystów grających muzykę współczesną jest bardzo wiele. Musiałam przyjąć taką konwencję, aby moje idea różniła się od innych.

K: Dla części młodych wykonawców, fakt zagrania u ciebie na scenie jest jakąś mobilizacją.

J: Zagraliśmy 10 koncertów, start był opóźniony. Nie pchali się wszyscy na tą scenę, ponieważ najpierw musisz się pokazać aby chcieli u nas grać. Srodowisko jakie u nas gra to jedno a publiczność to drugie.

Trzeba powiedzieć jasno, że w dobie mediów społecznościowych nie jest wcale tak łatwo dostać się do swojej publiczności. Nazwisko nie jednokrotnie nic nie mówi, ale chcą przyjść ci którzy nie mieli kontaktu wcześniej z taką muzyką. Są ograniczenia bo jest Covid a ludzie wracają i to cieszy najbardziej.

Chciałabym robić więcej, ale w klubie trzeba bukować terminy, wszystko się wiąże też z kosztami. Byłam bliska rozszerzenia działań, ale jest trudna sytuacja więc ciężko jest teraz coś planować. Najważniejsza jest publiczność. Ryzykujcie, słuchajcie artystów, wracajcie na koncerty, słuchajcie artystów bo inaczej oni nie będą dla nas grać, nie będą zarabiać a wam umknie kawałek fajnego życia.

Zapraszam Was, wychodźcie z domu, gdy już będzie to możliwe i wspierajcie artystów bo jest im trudno.

K: Podpisuję się pod tym co powiedziałaś. Nie tylko chodzi o wymiar finansowy ale ludzie występujący na scenie potrzebują koncertów.

Jest zapotrzebowanie na taką typu muzykę według ciebie?

J: Jest, ale jest to wszystko rozproszone. Jest wiele miejsc, gdzie się gra taką muzykę, jest wiele festiwali i przeglądów. Gra się taką muzykę w kinach, teatrach.

Każdy znajdzie coś dla siebie. Ja się staram informować o wielu wydarzeniach w okolicy.

K : Nie mogę nie powiedzieć jednej rzeczy. Ludzie czasami nie zdają sobie sprawy z brzmienia pewnych dźwięków, wartości pewnych muzyków. Ja poznałem kawał dobrej muzyki właśnie u ciebie.

J :Poezja śpiewana to nie jest trafna nazwa,nie wbija się dobrze w ucho. Mówi się, że to jest nisza, ale jak myślę ile ja znam artystów doskonałych z tej tak zwanej niszy, to pod słowem nisza podpisać się nie mogę.

K: To jest chyba nisza sztucznie wytworzona. Masa ludzi nie wie o tym, że tak wspaniale można grać u to właśnie u ciebie.

J : Jest mi bardzo ciężko trafić do ludzi młodych, mimo, że jesteśmy na AGH i na uczelni wiadomo co się u nas dzieje. Trudno młodym zazębić się z tym czasem przeszłym To jest według mnie dojrzałość. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumieją. Ja się nie pooddaje i ciągle o nich walczę.

K: To też jest znak czasu w jakim żyjemy. Jesteśmy uzbrojeni w elektronikę. Koncerty już nie koniecznie są tak oblegane jak kiedyś. Możemy mieś koncert na telefonie.

J: Tak ale to kultura masowa, do której ja jestem w opozycji. Znalezienie audycji, których w gruncie rzeczy jest wiele, tylko  tego trzeba chcieć. Uważam również, będąc w środowisku akademickim, że najgorszym posunięciem było zlikwidowanie głośników w pokojach studentów. Leciała tam ciągle muzyka. Na Politechnice Śląskiej kołchoźniki przetrwały i mają się świetnie.

K: Po tych naszych spotkaniach ja odczuwam wielki niedosyt.                  

Dziękuję ci bardzo.