Odc. 2 - Miasta Liry
MIASTA LIRY
W wydanej w 1597 roku kronice Marcina Bielskiego znajdujemy taki opis Krakowa:
„Gdy na nie [tj. miasto] z góry Zwierzynieckiej spojrzy (bo stąd się mu najlepiej patrzy), jest coś podobne do lutnie okrągłością swą: a Grodzka ulica z zamkiem jest jako szyja u lutnie właśnie. Ma też coś podobnego do orła, którego głowę reprezentuje zamek, Grodzka ulica szyję, przedmieścia są wokół niego jak skrzydła jakie”.
Dziś może nas uderzać subiektywna poetyckość tego porównania, ale dla współczesnych był to przede wszystkim wyśmienity kalambur. Lutnia i Orzeł to dwie nazwy tej samej konstelacji gwiazd, nazywanej przez starożytnych Lirą. Słowo Zwierzyniec jest polskim odpowiednikiem greckiego wyrazu zodiak. Tak więc dziejopis zręcznie powiązał topografię miasta i wygląd godła ze swoją wiedzą astronomiczną, a także muzyczną. Kraków miał siedem bram, a starożytni łączyli tego typu miasta z siedmioma strunami apollińskiej liry. Dlatego mury Troi, Teb czy Megary wzniesiono, według mitów, potęgą muzyki. Kamienie oczarowane grą Apolla lub któregoś z herosów miały same układać się w warstwy. Na siedmiu wzgórzach leżał również Rzym założony przez potomków uciekinierów z Troi. Przez siedem bram wjeżdżało się do Bizancjum – starej kolonii megaryjskiej. Na lirze grał Tezeusz – główny heros siedmiobramnych Aten – i Dawid, król Jerozolimy.
Do tej symboliki sięgano i później. Drezno w czasach Augusta II Mocnego otaczało 7 bastionów o nazwach kolejnych planet. Samo miasto było w dodatku urządzone tak, by zawody, którym patronuje dana planeta, były się w pobliżu odpowiedniego bastionu. Sam władca, słynący z ogromnej siły fizycznej, kazał siebie przedstawiać jako Herkulesa, a właśnie gwiazdozbiór poświęcony temu herosowi znajdował się w pobliżu konstelacji Liry.
Siedem bastionów posiadały też antropomorficzne umocnienia Zamościa. Muzyka bowiem łączy się zarówno z bezkresem niebios, jak i z małym kosmosem ludzkiego ciała. Według teorii Boecjusza, przejętych przez średniowieczną scholastykę, istnieją trzy rodzaje muzyki. Pierwszą wywołują obracające się kryształowe sfery niebios – my, niestety, jej nie słyszymy. Druga to muzyka ludzkiego ciała – też dla nas na co dzień niesłyszalna. Trzecia to ta, którą znamy – nędzne odbicie dwóch pozostałych. Ale i ona przez współbrzmienie dźwięków potrafi nas oderwać od trudów codziennego życia i skierować nasze uczucia ku wyższym i szlachetniejszym celom. Owo współbrzmienie nazywali Grecy Harmonią, wyobrażano je pod postacią pięknej kobiety kroczącej w orszaku bogiń wdzięku, Charyt.
Harmonię uważano za córkę Afrodyty i Aresa, boga wojny. Była ona żoną Kadmosa, założyciela Teb, oraz – według niektórych mitów – siostrą założyciela Troi, Dardanosa. Oba te miasta miały mury wzniesione dźwiękami liry i o oba toczono liczne wojny.
Dziś może nas dziwić to połączenie muzyki i wojny, ale właśnie jakby wbrew przysłowiu: Inter arma silent Musae(podczas wojny milczą Muzy) muzyka była bardzo silnie związana z walką. Ona to pozwalała utrzymać równy rytm wojskom spartańskim, przy jej pomocy Izraelici zdobyli Jerycho, a nawet tarany nazywano lirami (gr. sambuke). Sam Apollo chętnie brał udział w różnych wojnach, wykazując się z reguły dużym okrucieństwem. W Apokalipsie św. Jana występuje wręcz jako Anioł Przepaści prowadzący do boju podziemne Skorpiony. Nota bene skorpionami nazywano w starożytności katapulty używane do miotania kamieni. Witruwiusz w swoich Dziesięciu księgach o architekturze pisze :
„Muzykę zaś powinien znać budowniczy dlatego, aby orientować się w prawach kanonu muzycznego i matematyki oraz by prawidłowo konstruować balisty, katapulty i skorpiony. W ich poprzecznej belce po prawej i po lewej stronie znajdują się otwory hemitonów, czyli półtonów, przez które przeciąga się i napina – za pomocą korb i dźwigów – liny skręcone ze strun. Lin tych nie można wcześniej umocować ani związać, póki określone i równobrzmiące tony nie dotrą do ucha konstruktora. Ramiona bowiem ujęte przez liny muszą po ich opuszczeniu jednakowo silnie i zgodnie uderzyć. Jeśliby liny nie były jednakowo nastrojone, nie dałoby się uzyskać celności pocisku.”
Jak widać, wszelkie machiny miotające, począwszy od łuków po balisty, musiały być odpowiednio zestrojone. Stąd też mityczni herosi Hellady: Herakles, Tezeusz, Dioskurowie czy Achilles zawsze przedstawiani są z lirą. Same mury miejskie były wręcz traktowane jako instrument muzyczny. Teby miały na przykład bramę Nestejską, nazwaną tak na cześć ostatniej struny w lirze: nete, zaś u Owidiusza w Metamorfozach czytamy, że księżniczka Skylla rzucała drobnymi kamyczkami w mury Nizei, wydobywając z nich odgłosy podobne do dźwięku liry. Także taran, który swoimi rytmicznymi uderzeniami kruszył mury twierdz, nazywano, jak już wspomnieliśmy, sambuke – co oznacza trójkątną lirę.
Owe antyczne astronomiczno-muzyczne konotacje siedmiu bram Krakowa były z pewnością jasne dla renesansowego humanisty, Marcina Bielskiego, lecz należy sobie zadać pytanie, czy były również czytelne dla tych, którzy te mury stawiali? Nie ma wątpliwości, że w późniejszych czasach przykładano do liczby bram znaczną wagę. Gdy w XVI w. dodano do Bramy Floriańskiej Barbakan, dano mu nie tylko siedem wieżyczek, lecz nawet otwory strzelnicze od każdej strony ułożono w kolejne wielokrotności siódemki .
By prześledzić drogę, którą koncepcja Liry mogła dotrzeć do Krakowa, musimy wyjść od astronomicznego znaczenia tego gwiazdozbioru. Znajduje się on w najwyższym położeniu w okresie równonocy wiosennej, stąd w starożytności przypisywano mu wielkie znaczenie.
Ponieważ jest to również okres, w którym ukrzyżowano Chrystusa, toteż chrześcijanie widzieli w niej Krzyż Zbawiciela (tym bardziej , że konstelacja posiada akurat kształt krzyża). Wykorzystano tu także grę słów. Łacińskie określenie gwiazdozbioru Liry – Fides – ma liczne znaczenia. Może oznaczać lirę, ale również wiarę lub narzędzie tortur, stąd kojarzono Lirę z crux fidelis (krzyżem wiary), na którym został umęczony Chrystus. Lira w astrologii była także symbolem prawa, więc np. cesarze bizantyjscy zasiadali na tronie z zapleckiem w kształcie tego instrumentu.
Realizacja koncepcji Miasta Liry o siedmiu bramach nie stała w sprzeczności z ortodoksją, a była przy okazji nawiązaniem do siedmiu bram Konstantynopola czy siedmiu wzgórz Rzymu. Polska miała w swoim godle orła – podobnie jak Imperium Rzymskie. Astrologiczne zapiski córki Mieszka II, Gertrudy, wskazują, że pierwsi Piastowie zapewne zdawali sobie sprawę z konotacji pomiędzy godłem państwa a konstelacją gwiezdną. Należy pamiętać, że Kraków fortyfikowano na przełomie XIII i XIV wieku, a więc w okresie szczególnego nasilenia mody na astrologię. W owych czasach panował u nas zwyczaj umieszczania – wzorem cesarzy rzymskich – swojego znaku zodiaku na monetach. Konstelacje niebieskie odnajdujemy nie tylko na marginesach książek, lecz nawet na posadzce w krakowskim kościele dominikanów i na brązowych drzwiach gnieźnieńskich.
Być może główną arterię miasta prowadzącą z północy na południe starano się ukształtować na podobieństwo Drogi Mlecznej. Potwierdzałby to fakt, iż przy Bramie Floriańskiej usytuowano kościoły o wezwaniach majowych (Byk): św. Floriana, św. Jakuba Młodszego, św. Filipa, a po drugiej stronie, przy Bramie Grodzkiej – listopadowe (Skorpion): św. Andrzeja i św. Marcina. Wreszcie wrześniowe (Waga) na Wawelu: św. Stanisława, św. Wacława i św. Michała .
Po minięciu Bramy Grodzkiej droga ta prowadziła dalej, do sanktuarium św. Stanisława na Skałce, a następnie do przeprawy przez Wisłę, obok której stał kościół św. Jakuba Starszego.
Podobne rozwiązanie przyjęto w Konstantynopolu. Tamtejsza droga biegła jednak odwrotnie – z południa na północ, do znajdującego się za murami ważnego klasztoru Chora. Nazywała się ona Meze i była to właściwie jedna ulica, która rozwidlała się na dwa niezależne trakty o tej samej nazwie. Brało się to stąd, że słowo meze oznacza dwie środkowe struny liry, od których zaczynano strojenie instrumentu.
Główna Meze biegła do wspominanej Bramy Chora. Zaczynała się przy kompleksie siedmiu klasztorów, z których największym był kościół Hagia Sofia (Mądrości Bożej). Jego święto, łączone także ze świętem miasta, przypadało w czasie konstelacji Byka. Gwiazdozbiorem tym rządzi planeta Wenus, której metalem jest miedź. Toteż od Hagi Sofii wchodziło się przez Bramę Miedzianą (Chalke) na Byczy Rynek (Forum Tauri).
Dla Krakowa można też znaleźć inną analogię. Krakowska oś zaczyna się bowiem i kończy kościołem św. Jakuba, a właśnie Droga Jakuba była średniowieczną nazwą Drogi Mlecznej (do dziś zresztą Droga Mleczna zwie się po niemiecku Jakobs Strasse). Wiązała się ona, oczywiście, ze szlakiem pielgrzymkowym do Santiago di Compostella (Campus Stelle – Pole Gwiazdy). Podobnie droga krakowska prowadziła do leżącego za murami miasta słynnego sanktuarium św. Stanisława na Skałce .